W mediach nie cichną dyskusje na temat decyzji Komisji Europejskiej dotyczącej dostępności pigułki "dzień po" bez recepty. Po stronie przeciwników tej decyzji opowiedziała się Małgorzata Terlikowska, żona prawicowego publicysty Tomasza i matka piątki dzieci. W Dzień Dobry TVN tłumaczyła, że polska konstytucja chroni życie ludzkie od poczęcia. Obecny w studiu ginekolog położnik Grzegorz Południewski wyjaśnił jej jednak, że w terminologii medycznej słowo "poczęcie" nie istnieje.
Wiem, że wiele środowisk w Polsce, lekarzy nawet, używa tego słowa, jednak takiego terminu jak poczęcie w medycynie nie ma. Chodzi o zapłodnienie. Czyli połączenie plemnika z komórką jajową. To według definicji WHO nie jest traktowane jako ciąża - wyjaśnił położnik. Ciąża zaczyna się od momentu implantacji w macicy. Wszystko, co dzieje się do tego momentu, jest uważane za antykoncepcję.
Terlikowska nie dała się przekonać. Wygląda jednak na to, że sprawa i tak się rozwiązała. Polskie Ministerstwo Zdrowia podjęło już decyzję - w rozmowie z Dzień Dobry TVN oficjalne stanowisko resortu przedstawił wiceminister zdrowia Sławomir Neumann.
Dotąd pigułka była dostępna w Polsce na receptę i nie widzieliśmy powodu zmieniać tego stanu rzeczy. Jednak w nowej sytuacji prawnej temat przestał istnieć - skomentował w rozmowie z reporterem TVN-u. Pigułka wchodzi jako lek bez recepty na terenie całej Unii, chyba że wykluczymy kraje, w których antykoncepcja jest całkowicie zakazana. Tam gdzie antykoncepcja jest dozwolona, tam ta pigułka również jest tak traktowana i dopuszczona do obrotu legalnie, na podstawie centralnego zezwolenia i tu już żaden kraj nie ma nic do powiedzenia. Musimy jeszcze sprawdzić pod względem prawnym, czy te partie leków, które już zostały dopuszczone na polski rynek, można sprzedawać bez recepty. To jest kwestia jeszcze kilku dni analiz.