Joanna "Kie"-Liszowska bardzo zaszkodziła swojemu wizerunkowi sympatycznej żony milionera. Mimo wielkiej akcji "ocieplającej" zorganizowanej przez Polsat i Katarzynę "90% z nas jeździło setki razy po pijaku" Skrzynecką, widzowie kojarzą ją ze spowodowanym po pijaku wypakiem. Staranowała dwa auta w dniu rozpoczęcia roku szkolego. Na szczęście nikogo nie zabiła. Pijana po imprezie była jeszcze o 10 rano. Można tylko spekulować, ile "win do kolacji" naprawdę wypiła.
Joanna czeka obecnie na przydzielenie jej prac społecznych, na które skazał ją sąd. Sprawa, jak ujawniła jej adwokat, przeciąga się nie z jej winy. Aktorka liczy na to, że przydzielą jej jakieś korzystne wizerunkowo zajęcie, jak np. czytanie książek dzieciom w szpitalu. Na razie jednak próbuje odzyskać straconą sympatię większą niż kiedykolwiek aktywnością na Facebooku.
Na jej fanpage'u ciągle pojawiają się sympatyczne zdjęcia zza kulis serialu Przyjaciółki, zaproszenia na imprezy, powitanie pierwszego noworodka w 2015 roku oraz oczywiście życzenia... Te świąteczne zamieściła aż trzykrotnie: raz z bombką swojego projektu, drugi raz z gotową kartką świąteczną, a trzeci - w rogach renifera, w towarzystwie koleżanek z serialu.
Jak zauważył tygodnik Życie na gorąco, Joanna zamieszcza wpisy tak aktywnie od listopada 2014 roku. Poprzedni pochodzi z maja zeszłego roku. Widocznie wtedy jeszcze nie miała motywacji, żeby zabiegać o sympatię. Czy to pomysł jakiegoś specjalisty od PR-u?
W kwietniu - cisza, a marcu, lutym, styczniu - pojedyncze wpisy - podliczył tabloid. Fanpage aktorki, choć ma 14 tysięcy polubień, nigdy nie należał do aktualizowanych na bieżąco. Trudno się pozbyć wrażenia, że to może mieć związek z życiowym potknięciem aktorki.
Myślicie, że to pomoże?
Joasiu, mamy jedną radę: Nie proś już przynajmniej o pomoc Kasi. Ostatnio nie wyszło wam najlepiej.