Owszem, dostałam propozycję udziału w show "Gwiazdy tańczą na lodzie" ale potraktowałam ją jak dowcip - mówi Hanna Lis. Znam się z Rinke Rooyensem od dawna. Kiedy mi to proponował, wiedział z góry, że odmówię. Nie będę tańczyła ani na lodzie ani na parkiecie. Słusznie - na lodzie mogłaby przecież wylądować obok Agnieszki "F." Frykowskiej. Chyba nikt nie chciałby być z nią na wspólnych zdjęciach...
Jeśli mówiąc "parkiet" ma na myśli Taniec z gwiazdami to już raczej nie ma na to szans po tym, jak zachował się jej mąż wobec kierownictwa stacji TVN (zobacz: Lis to "skrajny nieprofesjonalista")
. Prezenterka twierdzi, że w sprawie jej pracy w TVP nic nie jest jeszcze przesądzone.
Nadal prowadzę rozmowy z kierownictwem. Nie jest to jednak jeszcze ten etap, żeby mówić więcej - mówi w rozmowie z Faktem. Nie będzie też konkurentką Kingi Rusin: Jeśli chodzi o pasmo poranne, nie było z mojej strony choć cienia zainteresowania tą działką. To nie dla mnie. Robiłam w życiu różne rzeczy, prowadziłam m.in. program publicystyczny. I taka tematyka jest w kręgu moich zainteresowań. Ofertę pracy w "Panoramie" dostałam już jakiś czas temu i jej nie przyjęłam.
Prezes Andrzej Urbański zapamiętał to w taki sposób: Było tak - próbowałem pozyskać panią Hannę Lis do "Panoramy". I ona na koniec naszej rozmowy zaskoczyła mnie pytaniem, czy bym nie porozmawiał z jej mężem - powiedział w wywiadzie dla Dziennika. Z radością się zgodziłem i zaprosiłem pana Tomasza Lisa na rozmowę. To było ponad dwa miesiące temu.
Dodał, że propozycja Hanny Lis była dla niego o tyle zaskakująca, że do tej pory był przekonany, iż jedyne, co może zainteresować jej męża w TVP jest prezesura. My też tak myśleliśmy. Ale widocznie bank, który udzielił kredytu na dom w Konstancinie, nie może tak długo czekać.