Krzysztof Globisz ciągle walczy ze skutkami rozległego wylewu, którego doznał w lipcu tego roku. Czytając Martwe dusze w studiu radiowej Dwójki, poczuł się bardzo źle. Dokończył jednak nagranie i dopiero potem poprosił o wezwanie karetki. W szpitalu zdiagnozowano wylew krwi do mózgu. Po operacji neurochirurgicznej aktor był przez kilka tygodni utrzymywany w stanie śpiączki. Po wybudzeniu okazało się, że nie może mówić i ma kłopoty z poruszaniem się.
Przyjaciele Globisza pod kierunkiem Anny Dymnej, szefowej fundacji Mimo wszystko, zorganizowali dla niego pomoc. Zbierają pieniądze na dalszą rehabilitację.
Codziennie wpływają pieniądze z całej Polski, słowa troski, wsparcia, życzenia szybkiego powrotu do zdrowia - mówi w rozmowie z Super Expressem aktorka. Dają one Krzysztofowi siłę do codziennej rehabilitacji, do ogromnego wysiłku ponad zwyczajne możliwości człowieka.
Jak ujawnia żona aktora, Globisz zaczął już wypowiadać pojedyńcze słowa, a także chodzić.
Dziękuję wszystkim za życzliwą troskę i zainteresowanie - mówi Agnieszka Globisz. Krzyś był zawsze bardzo pracowity i waleczny. I taki jest w tych trudnych dniach powrotu do zdrowia. Jest dla mnie bohaterem**.**