Stołeczna policja poszukuje 28-letniej Moniki Traczyńskiej, która zaginęła w nocy z 9 na 10 stycznia tego roku w Warszawie. Około godziny 23. po raz ostatni rozmawiał z nią przez telefon jej narzeczony. Ostatni raz widziała ją z kolei znajoma, późnym wieczorem w okolicy parkingu przy Hotelu Mariott.
Rozmawiałem z nią przez telefon, powiedziała, że chwilowo nie może gadać i oddzwoni, chwilę później dostałem SMS o treści "przepraszam, że nie porozmawialiśmy" - wspomina w rozmowie z Gazetą Wyborczą Albert, chłopak zaginionej. Podkreśla, że jego ukochana należała do osób nieufnych i nie wsiadłaby z nieznajomym do samochodu. Szczególnie, że niedaleko zaparkowała swoje auto.
Traczyńska zajmowała się zawodowo tańcem, a jej największą pasją był taniec na rurze. W związku z tym regularnie otrzymywała propozycje pracy w klubach ze striptizem, podobno zawsze jednak odmawiała. Bliscy martwią się, że została porwana do jednego z takich miejsc lub do agencji towarzyskiej.
W domu policjanci zastali na wpół dopitą kawę, jedzenie na patelni oraz większość dokumentów. Nic nie wskazuje na to, że kobieta planowała zniknięcie.
Monika Traczyńska ma 28 lat, około 167 cm wzrostu, szczupłą wysportowaną sylwetkę, brązowe oczy, długie kasztanowe falowane włosy oraz pociągłą twarz. Policja poszukuje świadków oraz osoby, które posiadają jakiekolwiek informacje w tej sprawie. Są one proszone o kontakt z policją w siedzibie jednostki przy ul. Wilczej 21, pod numerem telefonu 22 60 377 40, pod numerem alarmowym 997 albo pisząc na adres: krp1warszawa@policja.waw.pl.