W poniedziałek na pokładzie samolotu lecącego z Manili do Rzymu odbyła się trwająca niemal godzinę konferencja prasowa. Papież Franciszek komentował nauczanie Pawła VI na temat rodziny oraz jego sprzeciwu wobec kontroli urodzeń.
To nie znaczy, że chrześcijanin musi masowo robić dzieci - powiedział. Zrugałem kilka miesięcy temu w parafii kobietę, która była po raz ósmy w ciąży i była po siedmiu cesarskich cięciach, pytałem ją: "Chce pani osierocić dzieci? Nie trzeba rzucać Bogu wyzwania".
Niektórzy sądzą, że - wybaczcie mi moje słowa - po to, by być dobrymi katolikami, nie musimy rodzić jak króliki. Tak nie jest - dodał zdecydowanie Franciszek.
W rozmowie papież podkreślał też, że w rodzicielstwie nie jest istotna ilość, ale odpowiedzialność. Dodał także, że trójka dzieci to jego zdaniem "optymalna ilość".
Słowa papieża rozwścieczyły ultrakatolika Tomasza Terlikowskiego, ostatnio aktywnie walczącego z "pigułką rozpusty", którą porównuje do cyklonu B, używanego w obozach zagłady. Terlikowski jest ojcem piątki dzieci i coraz mniej jest mu chyba po drodze z poglądami aktualnego papieża. Tym razem nie wytrzymał więc i zaatakował.
Jestem królikiem, a dobry katolik nie musi nim być. Skoro optimum jest 3. dzieci, to niech papież wskaże, które z moich jest nieoptymalne. I jest mi przykro, że papież mówi coś takiego do ludzi, którzy idą pod prąd światu.
Na koniec dodał, że jest mu smutno, że "z ust ojca padają słowa, które nie wpisują się w Ewangelię".
Najwyraźniej zapomniał, że sam przekonywał niedawno, że papież jest nieomylny... Uważa chyba, że sam myli się jeszcze rzadziej.