Gosi Andrzejewicz wciąż niezmiernie daleko od bycia prawdziwą gwiazdą. Nasza informatorka spotkała ją, gdy po koncercie przebierała się w toalecie na stacji benzynowej. Pomyślcie tylko - organizator nie zapewnił jej hotelu, ani nawet garderoby... To takie poniżające.
Było to po koncercie w małym miasteczku Krajanice. Nasze źródło donosi, że sam występ Gosi był udany i że śpiewała ona na żywo. Chętnie rozdawała też autografy i była dla wszystkich miła. Cóż, ciężko sobie wyobrazić, by nadmiar sukcesu mógł przewrócić jej w głowie...
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.