Roman Polański udowodnił ostatnio, że pomimo groźby ekstradycji i konfrontacji z amerykańskim wymiarem sprawiedliwości, czuje się w Polsce zupełnie swobodnie. Ostatnio zapewnił krakowską Prokuraturę Okręgową o chęci współpracy i wyleciał z kraju. Zobacz: Roman Polański WYLECIAŁ z Polski! (ZDJĘCIA).
Roman chce przyspieszyć procedury, najwyraźniej mając pewność, że nieoficjalna protekcja pałacu prezydenckiego zadziała i już wkrótce będzie mógł kręcić nowy film. Zobacz: Polański załatwił sobie "GWARANCJĘ NIETYKALNOŚCI"... w Pałacu Prezydenckim?!
Wbrew optymistycznym zapewnieniom decyzja Prokuratury Okręgowej w Krakowie nie sprzyja jednak reżyserowi. Dzisiaj przekazała do tamtejszego Sądu Okręgowego wniosek o dopuszczalności wydania stronie amerykańskiej Romana P.
Dalsze procesowanie w tej sprawie będzie należało do sądu - ogłosiła Bogusława Marcinkowska z krakowskiej Prokuratury Okręgowej.
Okazało się, że analiza umowy ekstradycyjnej między Polską a USA wykazała, że wniosek celebryty o uznanie przedawnienia sprawy o gwałt analny na 13-letniej dziewczynce był nieuzasadniony.
Wynika z niej możliwość wydania stronie amerykańskiej obywatela polskiego - podała prokuratura. Fakt posiadania obywatelstwa polskiego nie jest więc bezwzględną przeszkodą ekstradycyjną i w tym zakresie wypowiedział się Trybunał Konstytucyjny.
Prokuratura stwierdziła też, że gwałt na dziecku przedawnił się tylko w definicji prawa polskiego. Wyrok został wydany przez sąd amerykański, więc tamtejszy wymiar sprawiedliwości może pociągnąć Polańskiego do odpowiedzialności nie tylko za gwałt, ale i wieloletnie unikanie odbycia kary.
Prokuratura już pisze o reżyserze jako o "Romanie P.". Czy tak będzie podpisany w napisach końcowych swojego nowego filmu?
A mówiąc poważnie: czy polskim politykom i elitom nie jest wstyd bronić przez tyle gwałciciela dzieci? Jego 13-letnia ofiara zeznała tuż po zdarzeniu, że chciało jej się płakać, gdy ją wielokrotnie gwałcił i "szczytował w jej odbycie".