Lindsay Lohan słono zapłaci za swoje, nazwijmy to delikatnie, "wybryki". Aktorka od dziś zmaga się z uzależnieniami i ponosi konsekwencje prawne związane z wypadkami, które spowodowała pod wpływem alkoholu i narkotyków. Teraz będzie musiała zadośćuczynić poszkodowanym.
Tracie Rice, matka byłej asystentki Lindsay, doznała obrażeń ścigając się z pijaną Lohan (zobacz: "To był jeden z najbardziej przerażających momentów w moim życiu")
. Wypadek zdarzył się w lipcu; teraz kobieta obliczyła swoje straty i żąda odszkodowania. Zapowiedziała, że Lindsay stanie przed sądem.
Tracie złożyła pozew w którym domaga się zadośćuczynienia. Przedstawiła w nim dokumenty, z których wynika, że zapłaciła za leczenie 3,5 tysiąca dolarów. Do tych zaświadczeń załączyła rachunek od kręgarza opiewający na prawie 150 dolarów i kilkanaście innych, potwierdzających że poniosła rozmaite koszta w czasie całego procesu rehabilitacji. Te rachunki będą kosztować Lindsay kolejne 2 tysiące.
Jednak to nie wszystko. Rice napisała w pozwie, że w wyniku wypadku straciła pracę i od tej pory pozostaje bez źródła utrzymania. Zażądała, żeby Lindsay zrekompensowała jej utracone dochody. Oszacowała, że w wyniku wypadku utraciła zarobki w kwocie pomiędzy 60 a 75 tysiącami dolarów rocznie.
Ciekawe, skąd kompletnie spłukana aktorka weźmie na to pieniądze. Sprzedaje swoje prywatne zdjęcia, ubrania i podobno zagra w każdej szmirze, byle zarobić kilka dolarów...