Wczoraj w Fakcie rozżalony Mariusz Czajka naskarżył na Krzysztofa Janczaka, znanego jako Pan Yapa. Twierdzi, że Janczak przywłaszczył sobie ich wspólny pomysł i chwali się nim w telewizji. Chodzi o program internetowy z mówiącym kotem, ukazujący się na YouTube. Czajka zapewnia, że osobiście wyreżyserował opublikowany odcinek, a także podłożył głos kotu. Yapa zaś ciągle "zapomina" o jego wkładzie i przedstawia pomysł jako własny. Nazwał go za to "chamem i złodziejem": Awantura o program dla dzieci: "Pan Yapa to cham i pieprzony złodziej!"
Powiedziałem mu, że powinniśmy we dwóch bywać w mediach. Odparł, że mam aspiracje jak wielki artysta, a dla niego jestem, tu cytat, "psikutek" - żali się aktor. Mieliśmy podpisaną umowę na wspólne działania artystyczne.
Janczak nie zaprzecza tym oskarżeniom. Twierdzi za to, że... nie wie, o co chodzi i sugeruje, że sam Czajka ma problemy psychiczne.
To, co pan Czajka o mnie mówi, jest zwyczajnie niemiłe, przerażające i smutne. Żal mi go. Nie mam słów... Nie mam w zwyczaju mówić o kolegach ani źle, ani dobrze. Pan Czajka to ma problemy, ale ze sobą - komentuje Janczak. Po prostu jest mi przykro. Jego zachowanie jest żałosne. Nie wiem, o co mu chodzi z zaleganiem płatności. W ogóle nie chce mi się wyjaśniać tego z panem Mariuszem.
Jak widać, polski show biznes nigdy nie przestaje zaskakiwać. Klasę trzymają w nim "gwiazdy" w każdym wieku.