Kindze Rusin wciąż mało pieniędzy. Mimo że handluje już drogimi kremami i spekuluje mieszkaniami zdecydowała się zażądać od pewnej firmy 90 tysięcy złotych odszkodowania. Które jej się zupełnie nie należało...
Lansik.pl dowiedział się, że 28 grudnia sąd oddalił pozew dziennikarki, w którym domagała się pieniędzy od Akademii Tańca M&I Sulewscy.
Rusin miała prowadzić dla nich imprezę. Dogadali się, a Kinga wyraziła zgodę na wykorzystanie jej nazwiska na plakatch reklamowych. Tuż przed podpisaniem umowy w przedsięwzięcie wmieszała się telewizja TVN, bo show miało być transmitowane w Polsacie - donosi informator serwisu. Impreza się nie odbyła, a Rusin złożyła wniosek o naruszenie dóbr osobistych i 90 tysięcy złotych odszkodowania. Twierdziła, że bezprawnie użyto jej nazwiska, bo nie podpisała żadnych papierów.
Lansik donosi jednak, że Kinga kłamała, aby zdobyć pieniądze:
Prawnicy tancerzy udowodnili przed sądem, że Rusin zgodziła się na użycie swojego nazwiska. Sąd uznał, że umowa była zobowiązująca i oddalił pozew.
Piszemy to ku przestrodze wszystkim, którzy planują współpracować z Kingą. Dobrze się zabezpieczcie na wypadek, gdyby próbowała was też w ten sposób wykorzystać. Dla pieniędzy gotowa jest zrobić naprawdę wiele. Rozumiemy, że trzeba jakoś zarobić na nowe futro z norek, ale czy warto psuć sobie reputację osoby, z którą warto robić interesy?