_
_
Chora na bielactwo Ewelina Kopic 14 miesięcy temu rozstała się z telewizją. Pracowała w TVP, a także w TV Puls oraz w Polsat Cafe. Zachorowała w wieku 19 lat. Początkowo zmiany na skórze dały się łatwo maskować. Z czasem jednak zaczęły przeszkadzać jej w pracy. Dziennikarka wspomina w Super Expressie trudne sytuacje, gdy plamy zaczęły być coraz bardziej widoczne.
Pierwsze dwie plamy nie stanowiły dla mnie problemu - opowiada Kopic. Kiedy jest duży kontrast, to nie jest łatwo. Więc ubierali mnie w długie rękawy i człowiek niemalże się dusił. Zdarzyło mi się spędzić dobę pod kroplówkami, bo dostałam udaru. Mieliśmy zdjęcia w plenerze cały dzień, był wtedy potworny upał, a wiadomo - na nagraniach nie mogłam nosić kapelusza. No i niestety skończyło się to w szpitalu. Ja mam bardzo dużo plam na buzi, wokół ust, na czole, policzkach.
Ostatecznie dziennikarka zdecydowała się odejść z telewizji. Nie wytrzymała presji "perfekcyjnego wyglądu".
Ktoś wymyślił, że zostałam wyrzucona z telewizji przez bielactwo, a prawda jest taka, że to ja odeszłam blisko 14 miesięcy temu. I to była moja przemyślana decyzja. To jest cudowna praca, kochałam ją, ale telewizja się zmieniła. Standard się zmienił. Defekty bielactwa potrafią nam podkopać samoocenę, trochę utrudnić życie. Teraz jest kult piękna. Ja nie jestem osobą nieskazitelną, doskonałą. Ludzie to komentują, nie tylko w telewizji... - wyznaje Kopic. Myśl o odejściu już jakiś czas kiełkowała we mnie. Ja mam z czego żyć. Nie muszę pracować w telewizji za wszelką cenę. Teraz nie wróciłabym do telewizji. Nigdy nie miałam parcia na szkło, po prostu kochałam tę pracę.
_
_