Od dawna wiadomo, że w tradycyjnych społecznościach Afryki albinosi są traktowani jako osoby, których obecność może przynieść szczęście albo odpędzić nieurodzaj. Niestety, niektórzy szamani uważają, że najskuteczniejsze są... amulety zrobione z części ciała zabitych. Pomimo zmian społecznych i politycznych dawne wierzenia pozostają żywe. W Tanzanii do tego stopnia, że powstał czarny rynek handlu amuletami zrobionymi z zamordowanych albinosów.
Kraj, który powstał z byłych kolonii brytyjskich, ma najwyższy wskaźnik okaleczeń i zabójstw albinosów w całej Afryce. Rynek napędzają bezwzględni szamani, którzy przekonują społeczeństwo, że amulety z części ludzkiego ciała przynoszą szczęście, zapewniają bogactwo, a nawet zapobiegają suszy.
Największy popyt powstał wśród najbogatszych Tanzańczyków. To oni sprawili, że ceny za pojedyncze części ciała albinosów lub całe zwłoki, stały się tak wysokie. To zachęca najbiedniejszą i zabobonną część społeczeństwa do tego, żeby odsprzedawać części ciała swoich krewnych lub oddawać ich mordercom w całości. Liczący na zarobek rodzice pozbywają się swoich białoskórych dzieci, a małżonkowie - partnerów.
Na tanzańskim czarnym rynku za pojedynczą część ciała można dostać 3-4 tysiąca dolarów, czyli ok. 11-15 tysięcy złotych. Za całe ciało płacą nawet ponad 75 tysięcy dolarów, czyli 280 tysięcy złotych. Minimalna miesięczna (!) płaca w kraju to... 33 dolary, czyli 123 złote. Nawet zmarli nie są bezpieczni, gdyż groby albinosów są celami ataków hien cmentarnych, które wykopują, kawałkują i rozkradają ich ciała.
W krajach zachodnich albinizm, czyli brak pigmentu w skórze, włosach i tęczówce oka, dotyczy 1 na 20 tysięcy osób. W Tanzanii, gdzie przez pokolenia dochodziło do chowu wsobnego w odizolowanych społecznościach, zjawisko to dotyczy aż 1 na 1400 osób.
Choć władze kraju ścigają przestępców, a organizacje pozarządowe walczą o prawa i bezpieczeństwo albinosów, bieda popycha ludzi do najgorszych rzeczy. Rodziny wiedząc, że ich krewni mogą zostać porwani i stać się ofiarą obcych wolą nieraz same na tym zarobić. Odcinając kończyny swoim dzieciom, zmniejszają ich "wartość rynkową" i ryzyko zabójstwa.