Joanna Mrotek latem zeszłego roku zdecydowała się odejść z kierowanego przez Małgorzatę Potocką Teatru Sabat. Rozstała się z nim po 14 latach, gdy odkryła, że szefowa przehulała pieniądze przeznaczone na pensje na luksusowych wakacjach z Iwo Orłowskim.
W rozmowie z Super Expressem Potocka ogłosiła, że to jej prywatna sprawa, dokąd jeździ i za co. Zobacz: Potocka: "Szanuję i uwielbiam męża, a ON PO PROSTU UCIEKŁ! Mam ogromny żal"
Zdaniem Mrotek, która miesiącami czekała na należną pensję, Potocka po prostu nie szanuje swoich pracowników. Ona sama musiała dochodzić swoich praw w sądzie.
Najważniejsze były zawsze jej własne potrzeby, a nie pracownicy, których nigdy nie szanowała - krytykuje byłą szefową z Fakcie. Na szczęście mam dobrego mecenasa i udało się, a nie było to proste. Nie żądałam procentu od przetrzymywanych notorycznie i wypłacanych czasem pół roku później wynagrodzeń. A powinnam. Niestety właścicielka nie potrafi dysponować pieniędzmi z teatru. Szczerze mówiąc, taka walka o swoje jest dla aktora żenująca. Mnie się udało, inni złożyli sprawę do sądu i walczą. Życzę im powodzenia. Z tego, co słyszałam, uzbierała się już bardzo pokaźna suma, a długi stale rosną.
Jak dodaje tabloid, z Małgorzatą Potocką nie udało się niestety skontaktować. Przez dwa dni nie odbierała telefonu.