Sara Boruc ogłaszając, że nie wystąpi jednak w Tańcu z gwiazdami, wyjaśniła, że w ramionach innego mężczyzny niż mąż czułaby się niekomfortowo. Z czasem wyszło jednak na jaw, że to raczej Polsat czułby się źle płacąc jej stawkę, jakiej zażądała. Jak informuje Fakt, Sara uznała, że wszystko poniżej 700 tys zł za sezon to „mało pieniążków”. Zażądała takiej kwoty za sezon, bez względu na to, w którym odcinku by odpadła...
O takich stawkach nikt do tej pory w tanecznym show nie słyszał - komentuje tabloid. Nawet gdyby blogerka modowa doszła do finału, stawka za pojedynczy odcinek przekroczyłaby 60 tysięcy. Dla żony piłkarza takie stawki to żadna nowość. Artur Boruc zarabia w swoim klubie równowartość 110 tysięcy złotych tygodniowo.
Przypomnijmy, że Sara przesadziła także w negocjacjach z Polsat Cafe w sprawie drugiego odcinka Shopping Queen. Tam zażądała 15 tysięcy za odcinek. Skończyło się tym, że producenci zaproponowali jej stanowisko Agnieszce Popielewicz.