Od słynnej bójki w chorzowskim kiblu między Agnieszką Szulim a Dorotą Rabczewską minął już prawie rok. Celebrytki spotkały się w sądzie w związku z pozwem prezenterki, ale, co ciekawe, "kontrpozew" złożyła również Doda, która doszła do wniosku, że to ona jest poszkodowana... Zobacz: Szulim odrzuciła propozycję ugody!
"Prezesowa" nie zamierza jednak odpuścić. Zapewnia, że będzie dochodzić sprawiedliwości do skutku.
Nie wiem, czy Rabczewska potrafi grać z nut, ale kłamać jak z nut potrafi. Rabczewska utrzymuje, że ja kłamię. Dlaczego więc w listopadzie, czyli aż 9 miesięcy temu po wydarzeniach w Chorzowie, złożyła akt oskarżenia przeciwko mnie, w którym sugeruje, że to ja zrobiłam jej wtedy krzywdę? - pyta Szulim w rozmowie z Party. Dlaczego jej prawnik dwukrotnie składał nam "propozycję": sprawa za sprawę, tzn. jeśli ja wycofam swoją, to ona swoją? Pewnie dlatego, że Rabczewska dobrze wie, co wydarzyło się w tamtej toalecie, i boi się o to, jaki może być finał tej sprawy w sądzie. Zwłaszcza teraz, gdy tak desperacko próbuje reanimować swoją karierę i wrócić do mediów. Stąd pomysł na ten "sądowy szantaż".
Doda zapewnia oczywiście, że nic takiego nie miało miejsca: Agnieszka twierdzi, że mój adwokat poprosił o ugodę, więc niech to udowodni, a potem zarzuca mi kłamstwo. A jeśli chodzi o reanimowanie kariery, to właśnie się tym zajmuję, idę nagrywać piosenki na nową płytę.
Przypomnijmy, że Szulim nie jest pierwszą osobą, z którą niejasności Doda postanowiła wyjaśnić w taki sposób, z pewnością jest jednak najbardziej zdeterminowana. No i ma bogatszego chłopaka.