Ostatnie dwa numery Wprost z pewnością podniosły ciśnienie kilku gwiazdorom polskiego show biznesu. Tygodnik zaczął się interesować brudnymi sprawkami osób znanych dobrze z ekranów telewizorów. Niedawno pisał o znanym prezenterze, który po godzinach urządza sobie na Powiślu "castingi" z męskimi prostytutkami. Wczoraj mogliśmy przeczytać za to o bardzo wysoko postawionym pracowniku mediów, "znanym dziennikarzu", który molestuje i poniża swoje podwładne.
I tak jak spanie z prostytutkami, męskimi czy nie, może być kompromitujące, to molestowanie i zastraszanie podwładnych w pracy to znacznie poważniejsza sprawa. Sprawa kryminalna.
Zobacz: Znana dziennikarka BYŁA MOLESTOWANA przez swojego szefa?! Chodzi o "popularną twarz telewizyjną"...
Przypomnijmy, co powiedziała:
Moje kłopoty z nim zaczęły się od tego, jak powiedziałam mu "nie". Któregoś dnia podszedł do mnie z tekstem: "Widzę, że nie masz majtek pod dżinsami. Jedziemy do mnie?". Rzucił też, niby w żartach: "Oprzesz się, suko, o ścianę, a ja wejdę od tyłu". Byłam tak zawstydzona, że mnie sparaliżowało.
Zrozumiałam, że nagłośnienie sprawy zostanie odebrane jako nielojalność wobec firmy. Wiem, że na początku trochę się całej sprawy bali. (...) Jeszcze przez jakiś czas tam pracowałam, ale było mi coraz trudniej. Najgorsza jest bezradność. Koszmarna bezradność.
Mój oprawca robi karierę. Przeprowadza wywiady z najważniejszymi osobami w Polsce, ciągle kieruje dużym zespołem telewizyjnym. Ja odeszłam ze stacji. Chcę zapomnieć o sprawie. (...) Wiem, że inne dziennikarki miały z nim podobne przejścia. Niektóre robią dziś zaskakujące kariery.
Dlaczego nie możemy więc poznać jego nazwiska? Czy naprawdę tak trudno dojść, o kogo chodzi? Czy nie warto go powstrzymać?
To, co jest tajemnicą poliszynela w wąskim gronie bywalców "salonów", wciąż musi pozostawać tajemnicą dla widzów i fanów tego człowieka. Niestety, w Polsce wciąż to ofiary wpływowych osób cierpią, a sprawcy pozostają bezkarni i coraz bardziej pewni siebie. Ta pewność siebie może w końcu doprowadzić do czegoś jeszcze gorszego.
Tekst Wprost może być przełomowy, ale tylko jeżeli doprowadzi do zmiany tego stanu rzeczy. Opowieści ofiar oburzają czytelników, ale ich oprawcy wciąż śmieją się czytając o sobie artykuły, które potwierdzają tylko, jak bardzo są nietykalni.
Nikomu nie opłaca się przebić tej bańki, otaczającej najciemniejsze zakamarki polskiej telewizji. Bohaterowie tych i wielu innych historii krążących "w środowisku", przez lata budowali sieć wpływów, zdobywali prestiż i bogacili się. To dlatego wykorzystane przez nich kobiety czują się w Polsce tak bezbronne. Czują, że nikt im nie pomoże. Czy mają rację? Nie wspieralibyście ich?
O dziwnych seksualnych relacjach miedzy znanymi dziennikarzami a ich podwładnymi, młodymi researcherkami pisze do nas wiele osób. Jeden z czytelników opisuje na przykład związek znanego dziennikarza z młodą pracownicą, której w zamian za to "ułatwił karierę" i różne wyjazdy za granicę. Opisuje też "seksualny" wyjazd integracyjny jednej ze stacji telewizyjnych, pełny podobnych historii. To właśnie ten "klimat" w branży tak rozzauchwalił kilku bogatych i znanych gwiazdorów, którzy nie mają oporów przed wulgarnym proponowaniem seksu również normalnym dziewczynom, tym które chcą uczciwie pracować i nie interesują ich "układy" typu awans za seks. Dziewczyna opisana przez Wprost to tylko jedna z wielu. Apelujemy do innych - nie bójcie się ich, to oni powinni się Was bać. To oni powinni czuć się źle.
Nasi informatorzy i informatorki bardzo boją się o swoją prywatność i proszą o nie podawanie szczegółów, które mogłyby zdradzić ich tożsamość. Są pracownikami tych stacji i często podwładnymi agresywnych osób, molestujących pracownice, muszą spłacać kredyty i nie chcą ryzykować zwolnienia. Z uwagi na ich komfort i na to, że to środowisko jest tak małe, trudno o tym pisać, dopóki któraś z ofiar molestowania nie przestanie się bać o pracę i nie upubliczni na przykład wulgarnych SMS-ów od jednego ze "znanych dziennikarzy". Takie dowody istnieją, muszą tylko w końcu trafić do mediów i prokuratury. Jeżeli wreszcie do tego dojdzie, a wierzymy że dojdzie - musi dojść - znacie nasz adres: donosy@pudelek.pl.