Magdalena Schejbal po przegranej w sądzie I instancji z szefem firmy PAISA, Maciejem Ślesickim, nie odpuściła i złożyła apelację. Jednak sąd II instancji odrzucił jej argumenty, określając je mianem "emocjonalnych, wyolbrzymionych i nieprawdziwych".
W uzasadnieniu wyroku sąd pogrążył Schejbal, przypominając, że aktorka, podejmując rozmowy o kolejnym sezonie, negocjowała opiekę dla dziecka i honorarium, ale ani słowem nie wspomniała o złym traktowaniu jej na planie. Przypomniała sobie o tym dopiero, gdy podziękowano jej za współpracę.
W toku postępowania wyszło na jaw, że zwolnienie było rezultatem roszczeń finansowych aktorki, która chciała aż 100 tysięcy złotych za 6 dni pracy. Czyli ponad 16 tysięcy dziennie.
Od tamtego czasu sporo się zmieniło. Magda spokorniała i obniżyła swoje oczekiwania. Za główną rolę w nowej produkcji TVN-u _**Mąż czy nie mąż**_ chciała już tylko 2 tysięcy złotych za dzień zdjęciowy.
Musiała spuścić z tonu, by w ogóle mieć pracę - ujawnia jej znajoma w rozmowie z tygodnikiem Na żywo.
Przypomnijmy, od czego się zaczęło: Schejbal OSKARŻA: "PRAWIE PORONIŁAM! Próbowano mnie zastraszyć!"