Ostatniego dnia stycznia na oddział intensywnej terapii szpitala w Atlancie trafiła Bobbi Kristina Brown, córka tragicznie zmarłej Whitney Houston. Dziewczyna została znaleziona w wannie pełnej wody, leżąc z twarzą w stronę dna, przez męża, Nicka Gordona. Okoliczności wskazywały, że mogła być to próba samobójcza, związana ze zbliżającą się 3. rocznicą śmierci matki.
Mózg 22-latki został poważnie uszkodzony i lekarze od początku nie dawali jej dużych szans na przeżycie. Po przyjeździe do szpitala została wprowadzona w śpiączkę farmakologiczną i od tej pory oddycha za nią maszyna. Cała rodzina, wraz z ojcem-narkomanem, Bobbym Brownem, zebrała się wokół niej, by modlić się o jej zdrowie.
Podczas gdy media spekulowały na temat stanu zdrowia Bobbi, zaczęło wychodzić na jaw, że okoliczności jej niedoszłego utonięcia nie są tak jednoznaczne, jak się wydawało. Na ciele dziewczyny znaleziono ślady, które nie mogły być związane z próbą samobójczą. Przed przyjazdem policji Gordon wysprzątał całe mieszkanie, a potem zniknął. Tymczasem przyjaciółka Bobbi twierdziła, że dziewczyna bała się o pieniądze, które odziedziczyła po matce...
Podczas gdy policja prowadzi dochodzenie, wokół łóżka Bobbi czuwa rodzina, a przed szpitalem zbierają się tłumy fanów jej matki. Wszyscy modlą się o jej przebudzenie. Zorganizowano także specjalną mszę zwaną Rozpalenie Uzdrawiającego Światła w której wzięło udział około 500 osób.
Rodzina uznała w końcu, że nadchodzi czas, żeby zaakceptować to, że Bobbi już się nie obudzi. Jej babcia, Cissy Houston, poinformowała media, że podjęto wspólną decyzję o odłączeniu jej jutro od aparatury, w rocznicę śmierci Whitney.