Britney Spears znowu walczy o dzieci. Na razie jej sytuacja wygląda bardzo źle: po tym, jak nie zgodziła się oddać synów pod opiekę Kevina i przetrzymywała ich jako "zakładników", straciła prawo do spotkań z chłopcami. W poniedziałek odbędzie się kolejne posiedzenie sądu rodzinnego. Mimo że wspomnienie dramatycznych wydarzeń pozostaje żywe, źródła twierdzą, że piosenkarka może odzyskać część przywilejów.
Prawdopodobnie Britney uzyska prawo do krótkich spotkań z chłopcami. Jej adwokat, Anne Kiley, liczy, że sędzia stworzy nowy plan odwiedzin, zgodnie z którym piosenkarka będzie mogła odbywać trzy spotkania tygodniowo. Każda wizyta Seana Prestona i Jaydena Jamesa miałaby trwać 2 godziny i przebiegać pod obserwacją doradcy rodzinnego.
Źródła znające szczegóły tej sprawy twierdzą, że całkowita utrata kontaktu z dziećmi jest niemal niemożliwa. Nie wierzą, żeby sędzia mógł podjąć taką decyzję. Piosenkarka boi się jednak skutków swojego dramatycznego wybryku. Podobno policyjny raport z akcji "uwalniania" dzieci zawiera szczegóły, które mogą jej bardzo zaszkodzić. Raport trafił w ręce prawników Kevina. Główny adwokat Federline'a, Mark Vincent Kaplan, zebrał również relacje od policjantów, którzy uczestniczyli w zdarzeniach. Britney boi się, że wykorzysta te informacje, żeby odsunąć ją od chłopców.
Prawdopodobnie sędzia nie będzie nakłaniał Britney do podjęcia terapii psychiatrycznej. Nawet jeśli uzna, że powinna się leczyć, nie ma uprawnień, żeby jej to nakazać. Piosenkarka wypisała się z oddziału psychiatrycznego na własne życzenie i wbrew zaleceniom lekarzy. Powinna pozostawać pod obserwacją i korzystać z opieki medycznej, gdyż wykryto u niej złożone zaburzenia psychiczne. Jednak Spears nie chce rozpocząć terapii. Jej bliscy twierdzą, że zrezygnowała z leczenia z powodu procesu: nie chciała pogarszać swojego wizerunku.