Grzegorz Markowski odwiedził w piątek w południe swoją córkę w Szpitalu Bielańskim. Przyszedł w towarzystwie kolegi, niósł siatki z prezentami. W jednej z nich była karuzela do powieszenia nad łóżeczkiem.
Obydwaj nie rozebrali się w szatni i nie założyli ochraniaczy na obuwie, przez co zostali upomnieni przez szpitalnych ochroniarzy - wspomina świadek.
Grzegorz Markowski mało wie o dzieciach. Zaraz po urodzeniu dziecko praktycznie nic nie widzi, więc karuzelą może się co najwyżej pobawić mama. Ale może dzięki temu milej się jej leżało. Niestety, oddział położniczy w szpitalu publicznym pozostawia wiele do życzenia. 2 lata temu przeszedł wprawdzie generalny remont, ale łóżka są wciąż bardzo mało komfortowe.
Siadając na brzegu wisi się nogami z 30 centymetrów nad ziemią i zejście z takiego lóżka to dla kobiety po porodzie nie lada wyczyn - wspomina nasza informatorka, która miesiąc temu leżała w tej samej jednoosobowej salce co Patrycja. Znajduje się tam telewizor z anteną pokojową, która odbiera 2 programy i łazienka z prysznicem. Więcej udogodnień nie ma.