Współpraca Edyty Górniak i Mai Sablewskiej zakończyła się 4 lata temu. Piosenkarka nie mogła wybaczyć menedżerce, że ta, zamiast załatwić jej pracę w jury _**X Factora**_, sama dogadała się z producentami. Od tamtej pory padło między nimi wiele gorzkich słów. Edyta i Maja regularnie grożą sobie sądem. Tym razem wygląda na to, że rzeczywiście może się tam skończyć. Sytuację zaogniła Maja, wyznając na blogu, że "pewna Artystka" zapomniała się z nią rozliczyć. "Nożyce" szybko się odezwały.
Podobno chodzi o kwotę 60, a niektóre źródła podają, że nawet 100 tysięcy złotych.
Chodzi o ustalony procent za m.in wynegocjowanie kontraktu artystki z marką Soraya (Edyta miała zainkasować za niego niemal 700 tysięcy złotych), oraz za udział Górniak w Tańcu z gwiazdami - wyjaśnia dwutygodnik Party.
Górniak wpadła w szał. Jak ujawniają jej znajomi, zapamiętała rozliczenia z Mają zupełnie inaczej.
Według ich relacji, wokalistka rozliczyła się z Mają do ostatniej złotówki - pisze magazyn, powołując się na znajomych Górniak. Co więcej, podobno po zakończeniu współpracy z Mają, zapłaciła jeszcze 40 tysięcy długu. Były to pieniądze, których Sablewska miała rzekomo nie przekazać ekipie współpracowników, pracujących z Edytą przy różnych projektach.
Sablewska zapewnia z kolei, że ma nadzieję, że się z Edytą dogadają.
Nie zamierzam publicznie tego roztrząsać, bo wierzę, że załatwimy to polubownie. Z perspektywy czasu jestem wdzięczna Edycie za nasze rozstanie zawodowe - wspomina. Ale jeśli Edyta ma taką wolę, stawię się w sądzie bez najmniejszego problemu.
Na razie nie wiadomo, co na to Edyta. Piosenkarka przebywa obecnie w Dubaju, a jej adwokat nie chce komentować sprawy.