Artykuł Wprost o "znanym dziennikarzu", który molestował i wulgarnie "podrywał" podwładne, wywołał burzę w polskich mediach. Komentatorzy najpierw ucieszyli się, że ktoś zajął się wydobywaniem na światło dzienne brudów nagromadzonych przez lata, ale potem zaczęli zarzucać tygodnikowi, że ukrywając personalia przestępcy seksualnego, chroni go i utrzymuje bezkarność.
Zobacz: Żakowski o molestowaniu w telewizji: "ZŁO SZERZY SIĘ BŁYSKAWICZNIE! Nie można tego tak zostawić!"
W dzisiejszym wydaniu pojawił się artykuł, który zaskoczył jeszcze bardziej. Jego bohaterem jest Kamil Durczok, oskarżany o zażywanie kokainy, organizowanie schadzek z prostytutkami i posiadanie nielegalnej pornografii zoofilskiej.
Zobacz: "Wprost" o "ciemnej stronie Durczoka": "BIAŁY PROSZEK, akcesoria erotyczne, FILM ZOOFILSKI..."
Dzisiaj rano Durczok udzielił krótkiego wywiadu w TOK FM, gdzietłumaczył się, że "nigdy nie molestował żadnej kobiety". Zobacz: Durczok: "Nigdy NIE MOLESTOWAŁEM ŻADNEJ KOBIETY! Poszedłem na urlop..."
Na pomoc koledze z pracy na antenie radia ruszył Marcin Meller. W programie Poranek Radia TOK FM dziennikarz powiedział, że artykuł Wprost jest "manipulacją" wymierzoną przeciwko prezenterowi Faktów:
Cokolwiek powiem, może być odebrane opacznie - zapowiedział Meller. Przeczytałem dokładnie obydwa materiały "Wprost". Takiego poziomu insynuacji i manipulowania faktami nie osiągnęły nawet polskiebrukowce. Momentami własnym oczom nie wierzyłem, jak się tam żongluje faktami, a raczej brakiem faktów. Nie mogę wyjść z osłupienia pod wpływem tego, co robi "Wprost".
Durczoka broniła także zaproszona do programu dziennikarka Agata Nowakowska z Gazety Wyborczej, która twierdzi, że media próbują go "wykończyć".
Redakcja "Wprost" zabrała się za wykańczanie Durczoka, licząc, że będzie milczał – powiedziała Nowakowska. W gruncie rzeczy mamy do czynienia z pomówieniem, przed którym trudno się bronić.
Wprost opublikował zdjęcia z mieszkania, z którego uciekł Durczok. Dziennikarz potwierdził, że w nim był, jest na to również dowód - na klatce schodowej wylegitymowała go policja. Durczok broni się, mówiąc, że to, co tam robił, jest jego prywatną sprawą.
Wprost oprócz artykułu opublikował cztery strony zdjęć z mieszkania. Widzimy na nich m.in.: maile do Kamila Durczoka, ponad 10 pustych torebek po "białym proszku", płyty z filmami porno, dwie dmuchane lalki - jedną czarną, drugą białą, z pudełkiem - model "Roxana", talerz cały w białym proszku, z kartką zwiniętą w rulon, zniszczone telefony komórkowe i kamerę oraz czarne, błyszczące szpilki "w męskim rozmiarze".
Kamil, mogłeś to ze sobą zabrać...