_
_
Wprawdzie wczorajsza publikacja Wprost na temat Durczoka nie dotyczy sprawy molestowania i mobbingu w redakcji Faktów, ale Kamil i inni dziennikarze najwyraźniej takiej się spodziewali. Dlatego rano, o 8:00 w TOK FM dziennikarz mówił prawie wyłącznie o mobbingu. Zapewniał, że nigdy nikogo nie molestował, ani nie skrzywdził, przynajmniej "świadomie".
W rozmowie z Dominiką Wielowieyską zapewnił, że "nigdy nie molestował żadnej z podległych mu pracownic". Wyznał też, że jest "zdemolowanym psychicznie facetem". Zobacz: Durczok: "Nie jestem BEZGRZESZNY. Popełniałem mnóstwo błędów..." Kolejny zarzut szefowi Faktów stawia dziennikarz Gazety Polskiej Codziennej, Samuel Pereira. Na Twitterze napisał, że zgłosiła się do niego kobieta, była pracownica TVN-u, która czuła się publicznie poniżana przez Durczoka.
Zgłosiła się do mnie jedna z podwładnych Durczoka mówiąc wprost o tym, że była przez niego publicznie poniżana. Nie dziwne, że tego się nie wyparł - napisał Pereira.
Dziennikarz przypomniał też fragment wywiadu dla TOK FM, o który mu chodzi. Zdaniem Pereiry jest to kluczowy cytat dla całej sprawy molestowania podwładnych:
Wiem doskonale, że jeśli ktoś bardzo będzie chciał postawić mi taki zarzut i znaleźć coś z mojego życia prywatnego, co będzie elementem świadczącym na rzecz tezy, że ja kogoś molestowałem, bądź nie, mobbingowałem, albo poniżałem - to być może, jeśli będzie chciał to zrobić, to znajdzie.
_
_