Bohaterem głośnej okładki i śledztwa Wprost został Kamil Durczoka, szef Faktów TVN. Znany dziennikarz został przyłapany na ucieczce z mieszkania, w którym później znaleziono wiele należących do niego przedmiotów. Wśród nich były też resztki "białego proszku", wiele pustych plastikowych torebek, akcesoria używane do zażywania narkotyków oraz ciężka pornografia:
Na stole w sypialni talerz z resztkami białego proszku, obok akcesoria, jakich używa się do brania narkotyków: kartka zwinięta w rulon, służąca do wciągania oraz karta kredytowa, również ze śladami białego proszku. (...) W całym mieszkaniu w różnych miejscach walają się rzeczy osobiste i służbowe Durczoka. Wszystko wymieszane z akcesoriami erotycznymi i bielizną. Nieotwarte pismo z urzędu skarbowego do szefa "Faktów". (...) W tej samej walizce film o treści zoofilskiej. Na filmie kobieta uprawia seks z koniem.
Policja potwierdziła, że Kamil Durczok znajdował się tego dnia w opisywanym przez Wprost budynku. Podejrzenie posiadania środków odurzających zainteresowało warszawską prokuraturę, która zleciła dochodzenie w tej sprawie.
Policjanci działają sprawnie i już znamy pierwsze wyniki badań. Sprawę relacjonuje Gazeta Wyborcza:
Prokuratura zleciła dochodzenie. Jego przedmiotem jest posiadanie środków odurzających - przekazał mediom Przemysław Nowak, rzecznik warszawskiej prokuratury. Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że zabezpieczone w mieszkaniu materiały to amfetamina i kokaina.
Prokuratura podkreśla, że są to pierwsze, wstępne ustalenia, a oficjalna ekspertyza zostanie ogłoszona w najbliższym czasie. Nadal nikomu nie postawiono żadnych zarzutów, zapowiadane są jednak pierwsze przesłuchania, m.in. właściciela mieszkania, o którym pisał Wprost.