Marcin Prokop we wtorkowym wydaniu Dzień Dobry TVN skrytykował sposób, w jaki Kamila Durczoka potraktował tygodnik Wprost. Uznał, że celowo zniszczono jego kolegę z pracy, a cała sprawa mogła zostać zmanipulowana.
Niezależnie od tego, co się tam wydarzyło czy nie wydarzyło, metodyka niszczenia postaci jest przerażająca - ocenił w telewizji. Te ustalenia dla mnie, jako dla czytelnika, pozostawiają wątpliwości do do rzetelności. Ktoś mógł podrzucić takie rzeczy, gdyby chciał.
Chodzi o przedmioty znalezione w apartamencie na Mokotowie, w którym, jak wskazują pozostawione ślady, mógł pomieszkiwać szef Faktów. Wśród nich znaleziono bieliznę i notatki służbowe Durczoka, film o treści zoofilskiej i torebki z białym proszkiem.
W dzisiejszym Super Expressie Prokop tłumaczy, że Durczok powinien zostać osądzony. Być może uznał, że w świetle ustaleń policji, która "biały proszek" zidentyfikowała jako kokainę i amfetaminę, coś jednak może być na rzeczy. Za posiadanie narkotyków grozi w Polsce do 3 lat więzienia.
Jeśli Kamil Durczok popełnił jakiekolwiek przestępstwo, powinien zostać osądzony z taką samą surowością jak każdy inny obywatel - ocenia w tabloidzie. Jestem natomiast przeciwny wydawaniu na kogokolwiek zaocznych wyroków na podstawie poszlak, pomówień i supozycji, bo coś takiego nazywa się linczem. Mam nadzieję, że sprawa zostanie rzetelnie zbadana przez odpowiednie służby, bo oskarżenia są zbyt poważne, żeby ich roztrząsanie pozostawić tylko mediom.