Łukasz Nowicki ma ostatnio sporo na głowie. Jego była żona, Halina Młynkova właśnie wyszła ponownie za mąż, a co gorsza, nosi się ponoć z zamiarem przeprowadzki na stałe do Pragi. Nowicki boi się, że wywiezie tam ich wspólnego syna, z którym jest bardzo związany.
Być może nadmiar stresów sprawił, że Nowickiemu coraz częściej zdarzają się wpadki przed kamerą.
Ostatnio na przykład przejęzyczyłem się - wspomina Łukasz w Fakcie. W programie gościł pan Gaca od odchudzania, a zapowiedziałem go jako Guca. Powiedziałem tak, bo mam kumpla o takim nazwisku. Oczywiście to nie jest komfortowa sytuacja przeprosiłem. W takim programie jak "Pytanie na śniadanie" gdzie gości są dziesiątki dziennie, tego typu przejęzyczenia mogą się zdarzyć. Mnie się to przytrafia i nie ma na to lekarstwa. Nie jestem coraz młodszy, więc będzie mi się zdarzało coraz częściej. Dopóki pamiętam, jak mam na imię, jaki mam PESEL, nie jest źle.
42-letni prezenter ujawnia, że na tym nie koniec jego wpadek.
_**Należy z nich zrobić walor**_ - radzi w tabloidzie. Ostatnio prowadziłem imprezę, na którą przez pomyłkę przyszedłem w tiszercie mojego syna. Ludzie patrzyli na mnie z zaciekawieniem, więc od razu przyznałem się do tej historii. Jeśli popełniamy błąd, trzeba się do niego przyznać bezwzględnie, przeprosić, poprawić przekręcone nazwisko. A jeśli to mniej istotne, trzeba pędzić dalej.