Wygląda na to, że jutrzejszy numer Wprost wzbudzi co najmniej takie same kontrowersje, co poprzednie wydanie opisujące "ciemną stronę Kamila Durczoka". W sieci pojawiła się przed chwilą najnowsza okładka tygodnika.
Widnieje na niej czarno-białe zdjęcie szefa Faktów TVN, tym razem z hasłami: "Kamil Durczok, molestowanie seksualne, mobbing, zmowa milczenia". We wpisie na Facebooku Wprost wyjaśnia, dlaczego właśnie tak wygląda ich nowe wydanie.
_O molestowaniu seksualnym w jednej z dużych stacji telewizyjnych napisaliśmy trzy tygodnie temu. Nie ujawniliśmy ani nazwy stacji, ani nazwiska dziennikarza, który dopuszczał się tego procederu. Powód był jeden: ofiara się na to nie zgodziła._
Dlaczego zatem zdecydowaliśmy się opublikować tekst "Ukryta prawda"? Po pierwsze, by zwrócić uwagę na problem. Według ekspertów w Polsce co dziesiąta kobieta w wieku do 34 lat przyznaje się, że była obiektem niepożądanego zachowania o podłożu seksualnym. Ponad jednej piątej współpracownicy robią nieodpowiednie uwagi o podtekście erotycznym.
_Ale był też inny ważny powód._
Wiedzieliśmy, że ofiar jest więcej. I liczyliśmy, że - podobnie jak to miało miejsce w przypadku analogicznych afer na Zachodzie - nazwanie i opisanie problemu przerwie zmowę milczenia wokół sprawy. Że ofiary poczują, iż nie są same, nabiorą odwagi, żeby mówić. I że przestaną czuć, że sprawcy takich zachowań są bezkarni.
Od początku zakładaliśmy więc, że do tematu wrócimy. I kontynuowaliśmy dziennikarskie śledztwo. Mieliśmy przekonanie, że po publikacji uda nam się dotrzeć do kolejnych osób, które zdecydują się mówić. I że tym razem otrzymamy zgodę ofiar na ujawnienie zarówno nazwy stacji, jak i nazwiska dziennikarza.
Z dnia na dzień obserwowaliśmy, jak istniejący wokół sprawy mur milczenia powoli się kruszy. Nazwisko sprawcy nieoficjalnie krążyło w warszawskich środowiskach medialnych od pierwszego dnia po naszej publikacji. Omenaa Mensah, jedna z gwiazd stacji, powiedziała publicznie, że wszyscy wiedzą, o kogo chodzi. Mimo licznych ataków medialnych na "Wprost" i źle pojętej solidarności zawodowej, ofiary stopniowo nabierały odwagi. Trzeba to wyraźnie powiedzieć: większość atakujących nas dziennikarzy doskonale wiedziała, że broni osoby dopuszczającej się molestowania i mobbingu. Prawda jest taka, że o sprawie mówiło się od dawna.
_Dziś, po kilku tygodniach badania sprawy, możemy już napisać, że przypadków molestowania i mobbingu dopuszczał się Kamil Durczok, szef "Faktów"._
Najnowsze wydanie Wprost w wersji elektronicznej, podobnie jak poprzednie, trafi do prenumeratorów dopiero jutro o 6:00 rano.