Wprawdzie do tej pory Doda była dla Bułgarów tylko kobietą, która rozbiera się dla Playboya, ale przy odrobinie perswazji są chętni zgodzić się, by dla nich zaśpiewała, nawet w ubraniu. Na przykład w modnym klubie w Sofii, Sin City, który co noc gromadzi samą śmietankę najbogatszych bułgarskich biznesmenów.
To ładna laska - ocenia z uznaniem współwłaściciel klubu. Ale wcześniej musielibyśmy oplakatować trochę miasto, żeby zareklamować Dodę i ściągnąć jej fanów do klubu - dodaje w rozmowie z Super Expressem.
Ale na przykład organizator koncertów w sofijskim Pałacu Kultury, nie jest już taki wyrywny: Wezmę ją, jak będzie jakaś dziura - zapowiada. I to tylko pod warunkiem, że Doda zachęci publiczność, przygotowując do rozdania darmowe koszulki lub płyty. Za to ma sporo do zaoferowania. U mnie wchodzi 5 tysięcy ludzi - informuje.
Po 1981 roku, poza Marylą Rodowicz i zespołem 2+1, żaden znany polski wykonawca nie zagrał koncertu w Bułgarii.
Ochroniarz Dody jak zwykle groźny: