Od zeszłego poniedziałku Kamil Durczok przebywa podobno wciąż w jednym z warszawskich szpitali, dokąd trafił po wywiadzie dla radia TOK FM. Ta informacja została podana do publicznej wiadomości przez jego żona. Zdaniem znajomych dziennikarza, ośmieliło to włamywacza. Doszło podobno do próby włamania, której jednak nie chce potwierdzić policja.
Jak donosi Super Express, złodziejowi nie udało się dostać do mieszkania. Informator tabloidu jest pewien, że chodzi o spisek przeciwko Durczokowi:
Na drzwiach mieszkania Kamila widoczne były ślady włamania. Ktoś próbował spiłować zamek, który został wymieniony po listopadowym włamaniu - relacjonuje informator tabloidu. Sprawa jest jasna. Ktoś chciał ponownie ukraść rzeczy Kamila, by wykorzystać je przeciwko niemu. To wszystko układa się w jedną całość. Trzeba tylko połączyć te wszystkie fakty.
Ślady na drzwiach odkrył brat Durczoka i zawiadomił policję.
Potwierdzam. Zgłosiliśmy próbę włamania na policję - przyznaje żona dziennikarza, Marianna Durczok.
Policja nie chce rozmawiać na ten temat.
Nie mam nic do powiedzenia w tej sprawie - skomentował Mariusz Mrozek z Komendy Stołecznej Policji.