Po publikacji przez Wprost artykułu na temat mobbingu w jednej z największych polskich stacji telewizyjnych ich zarządy niechętnie reagowały. Większość odżegnywała się od zarzutów i powoływała na wewnętrzne zasady przeciwdziałania tego typu zjawiskom.
Jedynie w TVN w momencie publikacji tekstu nie funkcjonowała taka polityka, którą przyjęto w już po fakcie. Wkrótce powołano też komisję do zbadania w firmie problemu molestowania seksualnego i mobbingu. Sprawą zainteresowała się także Państwowa Inspekcja Pracy.
W najnowszym artykule Wprost była pracownica TVN już wprost oskarża Kamila Durczoka, szefa Faktów, o molestowanie i mobbing.
Dziennikarz Wprost, Michał Majewski, opublikował tekst, w którym opisuje sposób działania komisji.
Jak relacjonuje Majewski, specjalny zespół składa się z trzech osób: szefowej działu personalnego TVN oraz dwóch prawników. Jeden z nich jest specjalistą w zakresie prawa pracy i to on nadaje ton przesłuchaniom.
Komisja przyjmuje w sali konferencyjnej, która usytuowana jest w mało uczęszczanej części budynku TVN - Wprost cytuje asystentkę z Faktów. Przesłuchania trwają praktycznie non-stop. Od 10 do 22 codziennie. Przesłuchanych zostało już kilkadziesiąt osób.
Zeznawanie przed komisją trwa nawet 2-3 godziny. Wszystkie wypowiedzi pracownic i pracowników są nagrywane, a sprawozdania przygotowane na podstawie przesłuchań zostają zabezpieczone w specjalnych kopertach. Pytania są bardzo szczegółowe i w kolejnych wywiadach wykorzystywane są informacje pozyskane od poprzednich zeznających. Oznacza to, że do tej pory zgromadzono dużo materiału, który może obciążać Durczoka.
Na przykład jeden z członków komisji wyjmuje z koperty zeznania innej osoby i przytacza historię, jak byłam rugana przez Kamila Durczoka na kolegium w obecności kilkunastu osób - powiedziała jedna z pracownic. I pada prośba o opisanie tej sytuacji. Z pytań wynika, że zgromadzili już bardzo dużą wiedzę.
Wśród przesłuchiwanych są nie tylko osoby pracujące obecnie dla TVN, ale także te, które odeszły ze stacji.
Komisja wzywa również osoby, których od dawna nie ma w TVN. Przed zespołem stają dziewczyny, które odeszły ze stacji już kilka lat temu - zdradza reporterka Faktów. Samo przesłuchanie i szczegółowość odczytuję również jako potrzebę posiadania silnych podstaw do podjęcia decyzji personalnych i zabezpieczenia się w ewentualnych przyszłym sporze prawnym z Durczokiem.
Sytuacja Durczoka w TVN-ie staje się coraz trudniejsza. Potwierdzają się opinie, które nieoficjalnie wypowiadali anonimowi pracownicy stacji. Majewski pisze wprost:
W zespole „Faktów” istnieje silne przekonanie, że powrót Durczoka jest absolutnie niemożliwy.
Warto zwrócić uwagę, że wszyscy znani dziennikarze, którzy tydzień temu tak mocno bronili Durczoka, dziś już milczą. Sprawa artykułów Wprost i sam Kamil nagle jakby przestali dla nich istnieć. To zły znak dla szefa Faktów ale i dla polskich mediów. Okazuje się, że w chwili próby wolą milczeć, niż poruszać naprawdę ważne i trudne tematy.