Janusz Korwin-Mikke, zwolennik teorii, że "kobiety zawsze się trochę gwałci", postanowił wypowiedzieć się w Super Expressie na temat sprawy Kamila Durczoka. Jak można było przewidzieć, Korwin-Mikke, z charakterystyczną delikatnością, sugeruje, że jego pracownice same są sobie winne.
Chcę powiedzieć jasno - jeśli jakaś kobieta może dostać pracę za 3 tysiące złotych, a jak da się pomolestować, to dostanie 5 tysięcy, to jest zwykłą prostytutką, która sprzedaje się za 2 tysiące złotych. To całkowicie legalne - wyjaśnia w tabloidzie. Każdemu wolno proponować różne rzeczy. Ale wracając do pana Durczoka - jest jakiś świadek? Bo ja znam setki takich spraw. Mamy słowo tej pani przeciwko słowu pana Durczoka. Jakim prawem uważa się, że ona mówi prawdę, a on nie. Jakim prawem z góry odsądza się kogoś od czci i wiary? Przecież każda kobieta może powiedzieć, że była molestowana. W cywilizowanym kraju każdy jest niewinny, dopóki nie udowodni mu się winy. My natomiast żyjemy w dziczy i na podstawie pomówienia skazuje się człowieka. Jeśli wysyłał SMS-y, to mamy jakieś dowody. Ale zaraz - to nie można wysyłać SMS-ów do kobiety? To zakazane? Podejrzane jest, ale ona potem pokazuje takiego SMS-a i mówi, że ona nie poszła. Szef wychodzi na idiotę. Jeśli coś proponuję kobiecie, to ja jej nie poniżam. Wprost przeciwnie - daję świadectwo, że jest atrakcyjna seksualnie.
Przy okazji chwali się, że jego poglądy i osobowość są atrakcyjne dla wielu kobiet.
Jako tako nie - wyjaśnia, zapytany, czy był molestowany przez kobiety. Ale się napraszają. Jestem wychowany na poprzednich zasadach, gdzie mężczyźni byli męscy, a kobiety kobiece. Dzisiaj wszyscy są uniseks, co jest nieinteresujące. Ja staram się z podwładnymi unikać tego typu sytuacji. Nie wiadomo, czy naprawdę jest takim szefem zainteresowana, czy chce mu się tylko podlizać. Mam wtedy głupie uczucie, bo nie wiem, czy naprawdę mnie kocha, czy tylko udaje. I dlatego w takich sprawach trzeba bardzo uważać. W cywilizowanych społeczeństwach szefowie mają inne okazje, żeby coś takiego robić.
Czy Durczok ucieszy się z takiej obrony? Przypomnijmy, że niedawno Mikke stracił władzę w partii, gdy wyszło na jaw, że ma dwójkę dzieci ze swoją byłą podwładną.