Kamil Durczok od zeszłego poniedziałku przebywa w szpitalu, dokąd został przewieziony krótko po swoim ostatnim wywiadzie w TOK FM. Początkowo stan dziennikarza był podobno tak poważny, że lekarze zabronili mu czytać artykułów na swój temat. Trudno zweryfikować, ile w tym prawdy, ponieważ sam Durczok nie wypowiada się na temat afery. Jak dowiedzieliśmy się wczoraj, o jego wizerunek walczy już znana firma PR-owa.
Obecnie, jak donosi Fakt, Kamil czuje się już lepiej.
Czuje się lepiej, choć wciąż przebywa w szpitalu - informuje w rozmowie z tabloidem reprezentująca Durczoka Aleksandra Olek-Pawłowska. Uznał, że do momentu oficjalnego stanowiska komisji powołanej przez TVN nie będzie wydawał żadnego oświadczenia. Wszystko, co miał do powiedzenia na tę chwilę, powiedział w wywiadzie w Dominiką Wielowieyską. Teraz pierwszeństwo głosu pozostawia swojemu pracodawcy.
Przypomnijmy, że w wywiadzie tym zapewniał tylko, że nigdy nikogo nie molestował, ani "świadomie nie skrzywdził". Powiedział też, że "myśli o tym, jak przeżyć kolejny dzień". Wciąż nie odniósł się do nowego artykułu Wprost i wspomnień swojej byłej podwładnej.
Komisja powołana przez TVN pracuje od ponad tygodnia. Dotąd przesłuchano 12 osób, a kolejne 16 ma złożyć zeznania w ciągu najbliższych 10 dni. Zarzutów i tematów do rozmów z pracownikami musi być naprawdę dużo, bo przesłuchania trwają po kilka godzin.
Przypomnijmy ostatnie publiczne wystąpienie Durczoka: