Paulina Smaszcz-Kurzajewska na niedawnym pokazie firmy Kossman pokazała się w białym garniturze, pod który, zgodnie z najnowszą modą, nie założyła stanika. Jej stylizacja wzbudziła mieszane uczucia. Zastanawialiście się, czy jej piersi są na pewno naturalne.
Dziennikarce puściły nerwy i ogłosiła, że "rzyga na idealność" tych, którzy ją krytykują. W dzisiejszym Super Expressie żali się, że chciała tylko zrobić coś dla siebie. Stąd zmiana wizerunku, która nie wszystkim przypadła do gustu.
Mam 42 lata, mam odchowane dzieci i wreszcie przyszedł czas, kiedy mogę coś zrobić dla siebie. Mam czas, żeby pójść do teatru, kina czy do fryzjera - tłumaczy dziennikarka. Mam trochę więcej czasu dla siebie ze względu na to, że mam cudowne życie rodzinne, wspaniałego męża, fantastyczne małżeństwo, które już trwa prawie 20 lat. Przyszedł moment, że mogę chwilę poświęcić sobie i tyle. Niezależnie od tego, czy mam blond włosy, czy brązowe czy długie, czy krótkie, to dla męża jestem jego Pauliną i ta miłość jest naprawdę fantastyczna. Dzięki tej miłości czuję się bezpieczna i kochana.
Akurat o włosach Pauliny nikt chyba nie dyskutował. Chodziło o piersi: