Beata Tyszkiewicz postanowiła wyznać w nowym numerze Vivy, że zdiagnozowano u niej raka trzustki. Jak ujawniła, do diagnozy podeszła bardzo spokojnie, w odróżnieniu od innych chorych.
Jak mi kiedyś powiedziano, że mam raka trzustki, to powiedziałam: "Dlaczego nie ja?".Przecież wszyscy chorują. Dzieci, młodzi ludzie, więc dlaczego nie ja. Lekarz powiedział wtedy: "Wie pani, 25 lat pracuję i jeszcze tego nie słyszałem - wspominała.
Po wywołaniu niedowierzania, szoku i współczucia ze strony czytelników, aktorka, jak gdyby nigdy nic, ujawniła, że... na żadnego raka nigdy nie chorowała. Najadła się tylko strachu w wyniku błędnej diagnozy. Dlaczego nie dodała tego od razu?
Na raka nie chorowałam. Lekarze po prostu nie mogli odkryć, że jestem uczulona na gluten, a efekty i objawy są podobne. Robili mi wszystkie badania, ale nie zrobili tego jednego, które wskazałoby prawdę. Dopiero potem okazało się, że to jednak nie rak, ale uczulenie. Tak bywa czasami. Taką mamy medycynę... - wyjaśnia w Super Expressie Tyszkiewicz. Dobry zwyczaj był w Chinach! Płaciło się lekarzowi, jak się było zdrowym. A jak się było chorym, to przestawało mu się płacić, bo to znaczyło, że się nie spisał. I to jest dobry klucz.
_
_