Przyjście na świat pierwszego potomka Kate Middleton i księcia Williama doprowadziło w lipcu 2012 roku do paraliżu centrum Londynu, kiedy to przez ponad trzy tygodnie pod publicznym Szpitalem Świętej Marii koczowali dziennikarze, operatorzy kamer i turyści z całego świata. Zamieszanie było tak wielkie, że narodziny księcia Jerzego Aleksandra Ludwika ogłosił... fałszywy herold. Zobacz: Narodziny syna Kate ogłosił... FAŁSZYWY HEROLD!
Tym razem księżna chciałaby zapewnić sobie nieco więcej prywatności i zorganizować poród w Pałacu Kensington.
Kate jest zdeterminowana, żeby złamać rodzinną tradycję i urodzić w specjalnie zorganizowanych pod ten cel apartamentach w Kensington - zdradza informator amerykańskiego National Enquirer. Chciała rodzić w komfortowych warunkach i w towarzystwie Williama. Wraz z lekarzem ustalili, jaki sprzęt będzie można zainstalować w pałacu, jednak spotkali się z dość niespodziewanym oporem ze strony królowej Elżbiety. Monarchini uważa bowiem, że w razie nieprzewidzianych komplikacji nie można ryzykować życiem dziecka, które pewnego dnia będzie drugim w kolejce do brytyjskiego tronu. Sprzeciw prababci był tak stanowczy, że Kate potraktowała go niemal jak rozkaz.
Dodajmy, że pierwszy poród księżnej przebiegał bez żadnych komplikacji. Urodziła bez znieczulenia, siłami natury. W czasie ciąży uprawiała jogę i starała się utrzymywać w dobrej kondycji.