Jak do tej pory na temat afery z Kamilem Durczokiem oraz o szczegółach pracy szefa Faktów pisało głównie Wprost. Twarz dziennikarza, częściowo spalona, trafiła jednak także na okładkę najnowszego numeru Newsweeka, na której widnieje napis Jego Portret. W artykule poświęconym życiu oraz karierze Durczoka oskarżonego o mobbing wypowiadają się jego koledzy z pracy, a także osoby związane z nim prywatnie. Wśród nich znalazła się także Olga Kostrzewska-Cichoń, była dziennikarka TVN ze Śląska, która opisała reakcję Durczoka na tragedię rodziny Dariusza Kmiecika.
To on opiekuje się, bez chwili wytchnienia, rodziną Darka, ale też całym, zespołem zdruzgotanych dziennikarzy, którzy zjawiają się na miejscu. To on daje nam wszystkim wsparcie. Ja znam tylko takiego Kamila, empatycznego, koleżeńskiego faceta, dla którego ludzie są ważni, często najważniejsi - zapewnia Kostrzewska-Cichoń.
Osoba zaprzyjaźniona z dziennikarzem w rozmowie z Newsweekiem nazywa go nawet "bożyszczem", zaś Zenon Nowak, prezes śląskiego oddziału Polskapresse uważa go za "ikonę, symbol sukcesu". W tym samym artykule pojawia się też informacja, że Kamil Durczok otrzymał nagrodę za zasługi w górnictwie. Honorowa szpada górnicza od KHW została przyznana dziennikarzowi przez Zygmunta Łukaszyckiego. Newsweek zauważa, że w Faktach nowy zarządca holdingu był przedstawiany jako "dobry wybór dla górnictwa".
To na pewno przypadek. Tak samo jak to, że naczelny Newsweeka, Tomasz Lis, nie wspomina we wstępniaku ani słowem o Durczoku. Mimo że wybrał jego zdjęcie na okładkę.