Najpopularniejszy polski youtuber, Sylwester Wardęga nie ma ostatnio szczęścia do wymiaru sprawiedliwości. W połowie lutego warszawski sąd rejonowy skazał go za zjedzenie "telefonu komórkowego" podczas kontroli drogowej. Wardęga udawał, że rozmawia przez komórkę prowadząc samochód a gdy policja zatrzymywała jego auto, bloger zjadał wykonaną z ciasta atrapę. Niestety, ani policja ani sąd nie wykazały się poczuciem humoru. Przypomnijmy: Wardęga ukarany za zjedzenie telefonu!
Wardęga właśnie doczekał się kolejnego wyroku, tym razem w sprawie filmu Granda Prank. W marcu ubiegłego roku ucharakteryzowany na staruszka biegał po centrum handlowym Złote Tarasy ze spuszczonymi spodniami i udawał, że sika do kosza na śmieci. Wardęga miał na sobie czerwone bokserki, które w postprodukcji zapikselowano. Mimo że jako staruszek wykonywał wiele dziwnych czynności, sąd najbardziej zdenerwowało właśnie bieganie bez spodni po centrum handlowym. Bloger został skazany na miesiąc pozbawienia wolności.
Właśnie dostałem wyrok skazujący mnie na miesiąc pozbawienia wolności (...) Nie o taką Polskę walczyliśmy. Rozumiem, że polskie sądy wkrótce skażą Tyriona Lannistera za zabicie ojca kuszą w wychodku - dowody też są niezaprzeczalne - napisał na Facebooku Wardęga.
Po drugie... z Centrum Handlowego wyrzucono wtedy Dziadka... a po 10 minutach wrócił Wardęga bo zgubił rękawiczkę. Skąd pewność, że Dziadek był mną? Czy w tym kraju bez dowodów można kogoś skazać? Ależ owszem... czemu nie? Wardędze za całokształt wyrok pozbawienia wolności należy się! Trzeba się odwołać i liczyć na uczciwy proces. Jak przegram to kupcie mi proszę mydło w płynie... bo nie chciałbym, żeby zwykłe mi spadło pod prysznicem...
Nie wygląda jednak na to, by bloger przejął się wyrokiem. Obiecał, że dalej ma zamiar nagrywać podobne filmy i osiągnąć 3 miliony subskrybentów na You Tubie.