Żona Kamila Durczoka, Marianna, mimo że od dawna nie są już razem, okazała mu publiczne wsparcie. Po publikacjach tygodnika Wprost od razu wzięła stronę męża. Gdy leżał w szpitalu, wynajęła agencję PR, która ma walczyć o jego medialny wizerunek. Nie skomentowała jednak artykułu w Newsweeku, z którego dowiedzieliśmy się, jak jej męża wspominają pracownicy oskarżający go o mobbing i poniżanie ich w pracy.
Durczokowie wydają się być pewni, że wszystko skończy się pomyślnie dla dziennikarza i nie poniesie on żadnej kary. Kamil już napisał do pracowników, nazywając ich "rodziną" i obiecując im, że wróci. Na razie, jak donosi Fakt, troskliwa żona zaproponowała mu, by przyjechał do niej na Śląsk i tam „odpoczął od zamieszania”. Liczy na to, że wkrótce "sprawa przycichnie".
Kamil przystał na pomysł żony, by jakiś czas spędził teraz na Śląsku i pożył innym życiem - mówi informator tabloidu. Do czasu aż sprawa przycichnie chce zejść ludziom z oczu. Potrzebuje tego przede wszystkim dla komfortu psychicznego. A Warszawa to zgiełk medialny. Kamil zdaje sobie sprawę, że Faktów już nie poprowadzi.
Dzisiaj Durczok na stanąć przed komisją TVN-u. Myślicie, że stanie ona twardo po stronie pracowników?