Nikogo nie trzeba przekonywać, że Doda jest jedną z najbardziej rozkapryszonych polskich gwiazd. Udowodniła to podczas słynnego już "spóźnionego Sylwestra" we Wrocławiu. Zabawne sceny miały miejsce podczas prób przed imprezą:
Rabczewska miała wykonać utwór, siedząc na fotelu podwieszonym pod dachem sceny - wspomina nasza informatorka. Przygotowując się do tego, wywołała niezłe zamieszanie. Robiła wszystko, aby skupić uwagę na sobie, zachowywała się bardzo głośno [a to nowość...]. Wszyscy musieli wiedzieć, że "królowa" właśnie ma próbę.
Dorota nie omieszkała też zauważyć, że zahacza nogami o kable, i "może się o nie zabić". Groziła nawet.. odwołaniem koncertu, jeżeli problem nie zostanie rozwiązany.
Nie wiem, co ona sobie wyobrażała, przecież te kable były 2 metry od niej! - wspomina świadek.
Cóż, osoba która pluje na reżysera reklamy w której gra, może też odwołać Sywestra. Dodzie wszystko wolno. Ciężko zresztą liczyć, że ktoś, komu płacimy 150 tysięcy za koncert, będzie zachowywał się skromnie i nie grymasił...