W polskiej kinematografii od wielu lat panuje atmosfera kryzysu. W filmach występują wciąż te same twarze, a aktorzy dobierani są pod kątem rozpoznawalności a nie talentu. Symboliczne jest to, że odtwórczyni głównej roli w oscarowej Idzie, Agata Trzebuchowska, nie chce mieć nic wspólnego z przemysłem filmowym.
Po rozdaniu Orłów polskie aktorki uznały, że sukces Idy, w której obie główne role są kobiece, zwróci uwagę na sytuację kobiet w show biznesie. Głos zabrały Marta Żmuda-Trzebiatowska, Maja Ostaszewska i Grażyna Torbicka, które twierdzą, że pisanych jest za mało żeńskich ról, a sytuacja aktorek na filmowym rynku pracy jest trudna.
Dołączyły do nich teraz Weronika Książkiewicz i Magdalena Czerwińska. Książkiewicz wyjaśnia, że problemy kobiet zaczynają się jeszcze na studiach teatralnych, gdzie dyskryminacja motywowana jest statystykami ról w klasycznych scenariuszach. Potem ten układ przenoszony jest do współczesnego scenopisarstwa.
To nie jest tak, że to się zaczyna od kina, to się już zaczyna od szkoły - mówi aktorka. Że w momencie jak się tworzy nowy rok i są nowe osoby przyjmowane, to zawsze jest przewaga mężczyzn. Bo tak też są rozpisywane i dramaty klasyczne i później scenariusze filmowe, serialowe, że jednak jest więcej ról męskich.
Podobnego zdania jest Czerwińska, która uważa, że polska kinematografia nie docenia kobiecych historii i przez to pozostaje w tyle za kinematografią europejską.
Mam nadzieję, że się zacznie tak, jak w różnych dziedzinach, mówienie o kobietach po prostu. Bardzo bym sobie tego życzyła. W filmach, którymi się inspiruję do pracy, z kina europejskiego, głównymi bohaterkami są kobiety. Nie rozumiem, czemu to się jeszcze nie dzieje tutaj. Wiem, że parę scenariuszy jest właśnie realizowanych, gdzie dziewczyny przejmują stery. To nie jest tak, żeby nie robić filmów o facetach, czy robić tylko o facetach, czy tylko o kobietach. Moim zdaniem kobiece historie są równie ciekawe, dla mnie osobiście jeszcze ciekawsze.