Edyta Górniak od kilku miesięcy kokietowała publiczność rozważaniami na temat swojego udziału w konkursie Eurowizji. 21 lat temu odniosła największy, jak dotąd polski sukces, zajmując w nim drugie miejsce. Pojawiły się opinie, że Edyta wcale nie chce jechać drugi raz, bo boi się, że mogłaby wypaść znacznie gorzej. W końcu udało jej się znaleźć sposób, by wybrnąć z tych obietnic z twarzą. Jak ujawnia TVP, zwierzyła się, że chętnie pojedzie, ale tylko Markowi Sierockiemu.
Sygnały od pani Górniak, że jest zainteresowana Eurowizją, dotarły do nas za późno i od osób postronnych - mówi z rozmowie z tygodnikiem Twoje Imperium rzecznik TVP, Jacek Rakowiecki. Ani jej menedżer, ani ona sama nie zwrócili się do nas z taką propozycją.
Edyta już zdążyła wyrazić publiczny żal, że chociaż tak się starała, wybrano kogoś innego. Zobacz: Górniak: "CHCIAŁAM JECHAĆ NA EUROWIZJĘ! Niestety, TVP wybrało inną osobę"
Skoro tak jej na tym zależało, dlaczego zwlekała tak długo?
Pod koniec roku przeprowadzałem z Edytą wywiad. Rozmawialiśmy o sylwestrze. W pewnym momencie okazało się, ze nadchodzący rok jest dla niej jubileuszowy - wspomina w rozmowie z Show Marek Sierocki. Zapytałem, czy z tej okazji nie myśli o tym, by wziąć udział w Eurowizji. Kilka dni później zadzwoniła i powiedziała, że chce pojechać. Zadzwoniłem do Redakcji Rozrywki w TVP, ale usłyszałem, że wybrano już innego artystę. Od razu ją tym powiadomiłem.
Żałujecie, że nie wystąpi w tym roku?