Michał Wiśniewski po wieloletniej imprezie i głośnym bankructwie (chwali się, że przepuścił aż 30 milionów) postanowił rzucić alkohol. Wprawdzie nie na zawsze, ale i tak ogłasza to w Fakcie. Michał z reguły nie lubi dusić takich spraw w sobie.
Oczywiście, że dla artysty, który baluje całe życie, każde odstawienie alkoholu, jest wyzwaniem. Ale nie było ciężko. Nie było, dlatego, że wydaje mi się, że każdy, kto odstawi po dłuższym czasie alkohol, zobaczy, że wynikają z tego same korzyści - komentuje. Ja myślę, że swoje wypiłem i nie jest powiedziane, że ja się w życiu jeszcze nie napiję, ale raczej będzie to od czystki do czystki.
Obecny odwyk kończy się Michałowi za miesiąc. Wtedy chce znowu zaszaleć.
Na pewno się napiję. Ale od razu mogę powiedzieć, że mam zaplanowaną kolejną. W związku z czym wszyscy znajomi chcą się zjechać, bo wiedzą, że to jest jedyna okazja, żeby się ze mną napić, bo potem takiej możliwości nie będzie - chwali się muzyk. Śmieją się ze mnie, bo czasem sobie powącham alkohol, który gdzieś tam stoi. Oczywiście, że tęsknię. Ktoś, kto pił alkohol i wie, że on fajnie wpływa na ludzi, wie też, że potrafi być przekleństwem.
W przypadku Michała rachunek był rzeczywiście wysoki.