Wczoraj komisja powołana przez TVN do zbadania przypadków molestowania i mobbingu opublikowała oświadczenie w sprawie Kamila Durczoka. Jest to krótkie podsumowanie kilkutygodniowych przesłuchań byłych i obecnych pracowników stacji, w którym ujawniono tyle, ile korporacja chce przekazać swoim widzom.
Oficjalnie udało się ustalić, że Kamil Durczok dopuścił się "niepożądanych zachowań" wobec 3 osób, którym firma zapłaci 6-krotność ich pensji w ramach rekompensaty. Stwierdzono jednak, że był to mobbing, a nie molestowanie seksualne, którego komisja nie dopatrzyła się podobno w żadnej z historii wyjawionych podczas przesłuchań. Mimo to stacja postanowiła zwolnić Durczoka.
Dla wielu komentatorów sprawy i internautów wcześniejsze doniesienia na temat molestowania seksualnego w TVN-ie, o których napisał Wprost, wciąż wymagają przynajmniej komentarza ze strony komisji. Niestety, nie doczekają się tego. Zarząd stacji uznał, że żadne dodatkowe informacje na temat mobbingu i molestowania nie będą ujawniane.
TVN nie zamierza rozszerzać ani precyzować treści komunikatu. Wszystko, co mieliśmy do podania do wiadomości publicznej w tej sprawie, znalazło się w komunikacie - przekazała rzeczniczka prasowa TVN, Emilia Ordon portalowi Wirtualnemedia. Z naszej strony jest to zamknięta sprawa.
Jak się dzisiaj okazało, sprawa wcale nie jest zamknięta dla warszawskiej prokuratury okręgowej. Dzisiaj jej rzecznik ogłosił, że zostało wszczęte z urzędu postępowanie sprawdzające ws. molestowania i mobbingu w TVN-ie.
Jeżeli prokuratura ustali, że w zeznaniach pracowników jest więcej faktów obciążających Durczoka niż postanowiła ujawnić komisja, może zostać wszczęte dochodzenie.