W poniedziałek podano do wiadomości, że na tegoroczny konkurs Eurowizji pojedzie Monika Kuszyńska, wokalistka zespołu Varius Manx, która w 2006 roku przeżyła poważny wypadek samochodowy i od tamtej pory porusza się na wózku inwalidzkim. Mimo że internauci ucieszyli się z takiej reprezentantki, wybór Kuszyńskiej nie przypadł do gustu Tomaszowi Lubertowi, który wytknął jej słaby głos. Przypomnijmy: Lubert krytykuje wybór Kuszyńskiej na Eurowizję: "ZROBILI JEJ KRZYWDĘ!"
Monika Kuszyńska jest jednak dobrej myśli. W pierwszym wywiadzie po ogłoszeniu nominacji przyznała, że początkowo wątpiła w słuszność tej decyzji, ale ostatecznie postanowiła udowodnić, że poruszanie się na wózku nie jest wyrokiem. Kuszyńska stwierdziła, że bała się, czy nie będzie "za nudna" na Eurowizję:
Na początku się wahałam, bo zastanawiałam się, czy ja wpisuję się w cały kontekst Eurowizji. Czy nie jestem zbyt stonowana... Przecież ten konkurs jest kolorowym show, a ja dziś jestem w trochę innym miejscu. Moje koncerty wyglądają inaczej, są kameralne, panuje na nich pewne skupienie, są emocjonalne. Miałam wątpliwości, czy to na pewno jest dobre właśnie na Eurowizji. Ale przekonano mnie, że Eurowizja potrzebuje także i takich artystów. Że liczy się nie tylko show - powiedziała portalowi Na Temat.
Do przekonania mnie do występu użyto dokładnie tych samych argumentów, których użyli moi przyjaciele namawiając mnie do powrotu na scenę z mojego niebytu. Miałam dokładnie te same obawy, czy nie będę za nudna, czy się sprawdzę. I tu również stwierdziłam, że trzeba być sobą i nie można udawać kogoś, kim się nie jest. Muszę być szczera i jeśli publiczność w Polsce przyjmuje mnie z dużym entuzjazmem, to może będę miała to szczęście, że publiczność europejska również mnie zaakceptuje.
Wokalistka chce pokazać innym, że nawet osoby niepełnosprawne mogą wiele osiągnąć, a widok kogoś na wózku, również na scenie, nie powinien być sensacją.
Nie boję się tego, bo to jest prawda o mnie. Nie odżegnuję się od niej, w Polsce moja historia jest wszystkim znana. Nie mam żadnego oporu w tym, aby ją jeszcze raz opowiedzieć. Czuję się zwycięzcą tej historii, bo wygrałam z czymś naprawdę trudnym i mój przykład jest świadectwem tego, że można trudne rzeczy pokonać. Ludziom taki komunikat jest bardzo potrzebny, kiedy sami zmagają się z własnymi problemami.