Organizatorzy tegorocznej gali nagród Grammy przeżyli poważne rozczarowanie - musieli odwołać zaplanowany występ Amy Winehouse. Wokalistka należy do grona faworytów 50. edycji konkursu; została nominowana aż w sześciu kategoriach. Między innymi ma szanse na nagrody "Płyta roku" i "Najlepsza nowa artystka".
Amy zgodziła się zaśpiewać podczas gali. Niestety, teraz okazało się, że nie tylko nie wystąpi, ale w ogóle nie pojawi się na ceremonii wręczenia nagród. Nie będzie mogła przyjechać do Stanów Zjednoczonych, gdyż amerykańskie władze odmówiły jej wizy:
Organizatorzy Grammy rozpaczliwie zabiegali o jej występ. Bardzo chcieli, żeby zaśpiewała podczas gali. Jednak Amy powiedziała im, ze nie dostała wizy. Na pewno miała problemy z dokumentami z powodu narkotyków.
W zeszłym tygodniu urzędnicy zażądali, żeby piosenkarka przeszła kompleksowe testy na obecność narkotyków. Amy usłyszała, że jeśli się nie przebada, może zapomnieć o pozwoleniu na przyjazd do USA. Jednak jej przyjaciele wątpili, że zdoła pomyślnie przejść testy. Twierdzili, że wokalistka radzi sobie coraz lepiej, ale nadal bierze narkotyki. Mieli rację.