Po ośmiu miesiącach od tragedii, do której doszło na przejściu dla pieszych przy warszawskiej Alei KEN, Dariusz K. stanie wreszcie przed sądem. Dziś rozpoczyna się proces celebryty, który w połowie lipca wsiadł pod wpływem kokainy do swojego BMW i zabił przechodzącą na zielonym świetle 63-letnią Ewę J. Jak od dawna zapowiadają specjaliści, nie ma raczej szans na wyrok w zawieszeniu. Polskie prawo zakłada bowiem, że jeśli ktoś wsiada za kierownicę pijany lub pod wpływem narkotyków, to liczy się w tym, że kogoś zabije. Jest więc to działanie w premedytacją.
Dariusz liczy podobno na łagodny wyrok, mimo że do dziś odmawiał składania wyjaśnień.
Mężczyzna do tej pory podczas przesłuchań odmawiał składania wyjaśnień. Nie odpowiadał na żadne pytanie. Podobno przekonywał jedynie, że nie pamięta momentu wypadku - pisze Super Express. Dziś muzyk pierwszy raz stanie przed sądem i będzie musiał wyznać całą prawdę. Dariusz K. postanowił dobrze prezentować się w sali sądowej. Jego ukochana, modelka Izabela Adamczyk, w środę przywiozła do aresztu zapakowany i wyprasowany garnitur. Natomiast kilka dni wcześniej w towarzystwie ich córki Lei przywiozła mężowi zapakowane w pudełku pantofle. Z pewnością liczy na to, że porządny wygląd Darka pomoże mu w złagodzeniu kary. Jednak elegancki garnitur i wypastowane buty w tym wypadku raczej nic nie wskórają. Muzyka oskarżać będzie Urszula Jasik-Turowska, która ma opinię bardzo dobrego prokuratora.
Jak donoszą niezależne źródła, Dariusz K. planuje przyznać się do wszystkiego, w tym do zażywania narkotyków. Liczy na łagodniejszy wyrok i zmniejszenie kary nawet o połowę, której najwyższy wymiar wynosi w tym przypadku 12 lat. Były mąż Edyty Górniak zatrudnił tego samego prawnika, dzięki któremu Mariusz Zientarski, który testując Ferrari spowodował śmiertelny wypadek, został skazany na zaledwie 2 lata więzienia i wciąż nie trafił do zakładu karnego. Zobacz: Zientarski SKAZANY NA 2 LATA WIĘZIENIA!