Dziś w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Mokotowa odbyła się pierwsza rozprawa Dariusza K., oskarżonego o spowodowanie w lipcu ubiegłego roku wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Zabił wówczas przechodzącą na zielonym świetle Ewę J. Do sądu doprowadzono go z aresztu, w którym przebywa od ośmiu miesięcy, a na miejscu czekała na niego wystylizowana żona. Zobacz: Elegancka Iza w sądzie: Okulary, garsonka, szpilki ze złotym zamkiem... (ZDJĘCIA)
Dariusz zeznał przed sądem, że w dniu wypadku nie zażywał kokainy, a jedynie leki przeciwdepresyjne, w związku z faktem, że... Edyta Górniak utrudnia mu kontakty z synem. Dodał, że jechał zaledwie 40 km/h, a przyspieszył, bo trąbił na niego inny kierowca.
Czy uda mu się przekonać do tego sąd?
Znany producent muzyczny Dariusz K. przyznał się w piątek do spowodowania wypadku, w którym śmiertelnie potrącił 62-letnią kobietę. Zapewnił również, że nie brał narkotyków bezpośrednio przed wypadkiem, lecz poprzedniego wieczoru - donosi TVP Info. Dariusz K. twierdził, że jechał 40 km/h, ale w pewnym momencie jadący za nim kierowca zaczął na niego trąbić. Dlatego przyspieszył. Zapewnia, że nie pamięta momentu wypadku. Dariusz K. przeprosił rodzinę ofiary i wyraził skruchę za swój czyn.
Sprawa została odroczona do 1 kwietnia, wtedy też może zapaść wyrok. W związku z faktem, że czyn, którego się dopuścił, jest występkiem, a nie zbrodnią, Dariusz może dobrowolnie poddać się karze bez przyznawania się do winy. Jedynym warunkiem jest zgoda strony poszkodowanej, w tym przypadku rodziny zmarłej Ewy J. Wtedy Dariusz K. może liczyć na wyrok mniejszy nawet o połowę, czyli 6 z przewidzianych przed kodeks karny 12 lat.