Rafał Maserak znany jest w Toruniu jako "Rafał M.", od kiedy w czerwcu 2013 roku impreza z jego udziałem skończyła się interwencją policji z użyciem gazu łzawiącego, zatrzymaniem i sprawą sądową. Celebryta TVN-u i Polsatu wyzywał sąsiadów, w tym starsze osoby, od "kurew", a wezwanym policjantom groził, że dzięki znajomościom w telewizji załatwi im zwolnienie z pracy. Mający ponad promil alkoholu we krwi tancerz jeszcze w radiowozie odgrażał się: Ty kur**, co ty możesz mi zrobić" oraz "z takimi kurw*** to ja się policzę, bo jestem znany... Zobacz: Zeznania świadków pogrążają Maseraka! "PIE*DOLONE PAŁY KU*WA!"
Maserak został oskarżony o znieważenie funkcjonariuszy na służbie. Obciążyli go wszyscy świadkowie, a towarzysz celebryty, którego zeznania miały mu pomóc, nie stawił się przed sądem do dzisiaj. Nie mógł go znaleźć ani prokurator, ani obrońca Rafała. Tancerza skazano na 120 godzin prac społecznych do wykonania w pół roku oraz pokrycie kosztów sądowych w wysokości 380 złotych. Adwokat Maseraka odwołał się od tego wyroku, wnosząc apelację. Rozprawa odbyła się wczoraj w toruńskim sądzie i nie wniosła niczego nowego do sytuacji gwiazdora.
On sam nie stawił się na rozprawie, wysyłając na nią swojego pełnomocnika. Sąd odrzucił apelację i dodał, że kara w postaci konieczności odpracowania winy jest w przypadku celebryty jak najbardziej odpowiednia.
Kara jest nad wyraz trafna - ocenił sąd. Pozbawienie wolności, nawet w zawieszeniu, byłoby w tym przypadku przesadą, z kolei grzywna nie przyniosłaby efektu, bo oskarżony nie miałby problemu, by ją zapłacić.
Wyrok jest prawomocny, a zasądzone prace społeczne muszą zostać wykonane w ciągu najbliższych sześciu miesięcy. Mamy nadzieję, że Rafałowi M. uda się pogodzić je jakoś z treningami do trwającego obecnie Tańca z gwiazdami.