Bohdan Łazuka w latach 60-tych i 70-tych uchodził za jedną z największych polskich gwiazd. Zgodnie z tym wizerunkiem prowadził gwiazdorskie życie, na tyle, na ile było to możliwe w PRL-u. Po latach zdecydował się na wyznanie, że przez alkohol "zawalił" wiele spraw, zarówno prywatnych jak i zawodowych.
Wyobrażam sobie, co musiały przeżywać moje żony. Najbardziej te moje niesubordynacje uderzały właśnie w najbliższe osoby, także w przyjaciół aktorów - wspomina w Super Expressie poczwórny rozwodnik. Zawalałem wspólne działanie. Spóźniałem się. Irena Kwiatkowska kiedyś o mało nie pozbawiła mnie palców, jak ze złością trzasnęła drzwiami, które przytrzymywałem. Przyszedłem wtedy pod wpływem na nagranie do radia. Ja nie jestem obłudny. Jak idę do restauracji, to piję wódkę. Jak idę do kościoła to się modlę. Jak kiedyś do Hanki Bielickiej doszło, że ja od czasu do czasu piję nie mleko, to mi powiedziała: "Ja wiem, ja wiem, że to jest nieznośne dla kolegów, dla rodziny, dla wszystkich, ale jak ty nie pijesz, to jesteś strasznie nudny".
Cóż, wielu współczesnych aktorów myśli o sobie podobnie.